czwartek, 12 grudnia 2013

Skąd się bierze moja miłość do PKO BP, czyli dowód ekonomiczno-kulturalny

Jestem jednym z tych studentów, któremu do studiowania potrzebny był kredyt studencki. Pokrótce wyjaśnię, co to jest. Kredyt studencki polega na tym, że student podpisuje umowę na określony czas (studiów) i w czasie roku akademickiego bank wypłaca mu co miesiąc transze. W międzyczasie Państwo spłaca bankowi lwią część odsetek od kredytu, jako że dla studenta po ukończeniu nauki oprocentowanie wynosi niecałe 1,5% Tak więc wzięłam kredyt studencki. Wielu banków do wyboru nie miałam, ale wśród tych uprzywilejowanych znalazł się bank PKO BP, który wybrałam, ponieważ był najstarszą instytucją i wydawał się w miarę stabilny. Jakże dziś żałuję swojej decyzji! Zacznę dowód od strony kulturalnej.



W ciągu pierwszych dwóch lat moich studiów transze kredytu dostawałam, zgodnie z umową, do 10. dnia każdego miesiąca. Czasem był to dokładnie dziesiąty, czasem dziewiąty, a nawet ósmy. A`propos umowy powiem jeszcze, bo to ważne, że wyżej wspomniany bank za przelew transzy na konto studenta we własnej placówce pobiera 0,5% prowizji, natomiast za przelew na konto w innym banku jest(a właściwie: była) to już opłata rzędu 1%, co więcej w umowie jest zaznaczone, że wysokość wszystkich prowizji może ulec zmianie. Po mniej więcej dwóch latach pobierania przeze mnie kredytu dostałam list, w którym bank zawiadamia mnie, iż z dniem 1 września 2010 roku wysokość prowizji ulega zmianie z 1% na 2% (rachunek w innym banku). W tym samym, mniej więcej, czasie transza zaczyna wpływać na moje konto dwunastego/trzynastego dnia każdego miesiąca, czasem później, rzadko wcześniej. Po 1,5 roku otrzymywania wpłat w takich terminach idę do banku spytać, o co kaman. Pan sprawdza stan rzeczy na komputerze. Chyba nieświadomy, że ekran jest widoczny również z mojej strony, informuje mnie, że system mu pokazuje wypłaty transzy w terminie, czyli 10-ego każdego miesiąca, chociaż doskonale widzę, że daty to 11-sty albo 12-sty. Pan kłamie mi w żywe oczy i spławia mówiąc, że to pewnie mój bank blokuje wpływ gotówki. Sytuacja z tego roku. Kupa spraw na głowie, wylot do UK pod koniec października... i Misiek-sklerotyk zapomina zanieść do banku podbitej legitymacji - dowodu, że Miśka jeszcze nie wyrzucono ze studiów ;) Dnia 12. listopada dostaję list polecony (a właściwie awizo, bo my jesteśmy zajętymi ludźmi i nie siedzimy w domu, więc odebrałam następnego dnia) zawierające wyliczone już raty kredytu do spłacenia. Wnioskuję, że list musiał, przy dobrych wiatrach, zostać wysłany najdalej szóstego listopada, czyli tydzień mojego spóźnienia. I tu trafia mnie szlag, że do wypłacania w terminie to oni są ostatni, ale żeby dopieprzyć raty beż upomnienia, to od razu! Nic to, sprawa załatwiona, mija miesiąc... 12. grudnia, godzina 14.00. Nie mam transzy za grudzień. Idę do banku z pytaniem, czy to ma związek z moim spóźnieniem i w ogóle, na czym stoję. Pani z ironią w głosie oznajmia mi, że ona mi może założyć konto u nich i wtedy będę miała pieniądze dziesiątego. A tak to mam trzy dni poślizgu - dopowiadam sobie w myślach, dorzucając kilka niecenzuralnych słów. Co jeszcze odnośnie kultury? Oto zdjęcie wejścia do głównego oddziału banku w moim mieście:
To jest kolejka do kasjerek w banku, wychodząca, jak można zauważyć, na zewnątrz. A powód jest prosty - w środku 10 kas, pań kasjerek siedzących przy tych okienkach: 7, okienek otwartych: 2. Kiedyś stałam w jednej z takich kolejek - z zegarkiem w ręku 1h 43min. Przejdę do aspektu ekonomicznego mojego dowodu. DANE: 5,65% to roczne oprocentowanie mojego konta oszczędnościowego w mBanku z miesięczną kapitalizacją odsetek 600zł to transza kredytu wypłacana co miesiąc przez 10 miesięcy roku akademickiego 33000zł to cały mój kredyt w sumie 38 dni - o tyle w sumie bank PKO BP spóźniał się do tej pory z wypłatą moich transz 1) Przez pierwsze dwa lata prowizja wynosiła 1%, a dostałam w sumie 12000zł czyli bank pobrał ode mnie 1% z 12000zł = 120zł 2) Przez kolejne 3,5 roku prowizja wynosiła i będzie wynosiła 2%, a dostanę w sumie 21000zł czyli prowizja banku to 2% z 21000zł = 420zł W sumie prowizja banku za samo wypłacanie mi kredytu studenckiego, na którym zarobią jeszcze na mnie i na Państwu to 540 złotych. 3) bank spóźniał się w wypłatami o 38 dni do tej pory, czyli przez 3 lata dostałam 19800zł, od których odsetki za dni opóźnienia, liczone według oprocentowania mojego rachunku oszczędnościowego wynosi 5,65% x 19800zł x 38/365 = 116,47zł 4) dodatkowo za każdy dzień spóźnienia w opłaceniu za akademik, księgowość naliczała odsetki, średnio ok. 1zł, czyli przez 6 miesięcy mojego mieszkania to 6zł W sumie przez bank PKO BP straciłam 540zł + 116,47zł + 6zł = 662,47zł. CBDO (co było do okazania) BTW. godzina 16.00 a przelewu dalej nie ma ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz