niedziela, 28 kwietnia 2013

Za "dziękuję" się kupuje!

Już któryś raz z kolei zaobserwowałam wśród młodszego pokolenia (czyt. tego przed dwudziestym rokiem życia) pewną rzecz.

 Mianowicie brak słowa "dziękuję". Nie u wszystkich i nie zawsze, ale się zdarza. Mnie uczyli Rodzice i Dziadkowie (pewnie nie tylko mnie), że, kiedy ci ktoś pomoże w jakiś sposób, podpowie coś albo udzieli jakiejś rady - słowem: coś dla ciebie zrobi - to mówisz mu "dziękuję". Jeśli słowo wydaje się zbyt poważne, może być również zwykłe "dzięki" lub nawet "thx". Grunt, żeby rozmówca poczuł, że jego pomoc została doceniona. Niby drobiazg, niby nic wielkiego twój rozmówca dla ciebie nie zrobił, ale takie rzeczy zjednują ludzi. Szczególnie, gdy wymiana informacji odbywa się przez internet, kiedy to brakuje kontaktu wzrokowego i nie widać mowy ciała (odpowiadającej ponoć za 80% przekazu).

Droga Młodzieży,
"dziękuję" nie boli. Nie wiem, czy wasi rodzice was nie uczyli, czy też może ich nauki poszły w las, bo trafiły na jałową glebę. Jeśli ktoś ci coś doradza i chce ci pomóc, to nie używa się "aha", "ok" albo "spoko" jako jedynej reakcji za okazaną życzliwość. A co jest jeszcze gorszą reakcją? "Nic". Piszesz takiemu delikwentowi wiadomość na priva w odpowiedzi na wcześniej zadane przez niego pytanie (na ścianie fejsbuka albo na forum), widzisz, że przeczytał i NIC. Ani "dziękuję", ani "pocałuj mnie w dupę". Piszesz delikwentowi sms-a z zaproszeniem na piwo* i nie dostajesz żadnej odpowiedzi. W ogóle. Nigdy. Ani sms-a, ani wiadomości na fejsie. Nic.
(*to akurat sytuacja z trochę starszym pokoleniem - znaczy się: moim)

Moi Drodzy, którzy się tak zachowujecie, wiedzcie, że to jest niegrzeczne. Nie musicie kogoś lubić, ale grzecznym wypada być zawsze - chociażby z tego względu, że nigdy nie wiadomo, czy nie będziecie potrzebowali kiedyś pomocy w czymś ważniejszym.

Nie mogę jednak przypisać takich zachowań całemu "młodszemu" pokoleniu. Za to dziękuję Kaśowej i jej najbliższym przyjaciołom, którzy podtrzymują we mnie wiarę w ich pokolenie. W zeszłym roku miałam też do czynienia z bardzo grzecznym pięciolatkiem, który używał i "dziękuję", i "proszę" (hehe, pięciolatek bije niektóry na głowę, shame on you!!!). Super, tak trzymać!!!

Tekst powstał w wyniku złych doświadczeń autorki, z czego w tym miesiącu zdobyła dwa kolejne.
To miał być naprawdę krótki tekst...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz